czwartek, 13 marca 2014

Bieg na 6 łap... :)


Bieganie zawsze było dla mnie najmniej lubianą formą aktywności fizycznej. Nawet na lekcjach w-fu, które kochałam (zawsze dawałam z siebie 500%!), bieganie oznaczało dla mnie istny koszmar. Kiedy zaczynałam swoją przygodę z "healthy lifestyle", sporadycznie zdarzało mi się wybrać na przebieżkę po lesie za domem (nigdy nie trwała dłużej jak 20 minut).







Wiem, jak dobre dla zdrowia, dla formy, dla sylwetki i dla samopoczucia jest bieganie, dlatego czasami (naprawdę czasami), kiedy najdzie mnie ochota, biegam. Po takiej, nawet krótkiej sesji, czuję się rewelacyjnie. Jestem uzależniona od aktywności fizycznej i kocham to uczucie, gdy wiem, że dałam z siebie wszystko, kiedy czuję wysiłek, pot na ciele i siłę mięśni... :) Wybieram bieganie zazwyczaj w te dni, kiedy nie mam możliwości zrobienia swojego treningu - np. gdy jestem z rodzicami na działce poza miastem (mam tam już swoją trasę 5 km, która ze stretchingiem w połowie drogi zajmuje mi 25-35 minut), gdy wyjeżdżam i mieszkam w małym pokoiku lub kiedy odwiedzam rodzinę i po prostu nie wypada rano w salonie skakać przed ekranem ;)

Ostatnio biegałam we Włoszech, po prawie 30-godzinnej podróży autokarem. Bieg pod górkę w warunkach wysokogórskich był morderczy! 

Wraz ze zbliżającą się wiosną postanowiłam kupić buty do biegania - jako motywator nie do odrzucenia :) Nie są to niestety żadne firmówi, ale są bardzo wygodne i ładne ;) Kupiłam i korzystając z wiosennej aury za oknem postanowiłam wypróbować. Na pierwszy biegowy wypad zabrałam swojego czworonożnego przyjaciela. Nie wiedziałam, czy w ogóle bieg będzie możliwy - mój piesek bardzo lubi się bawić "agresywnie" i bałam się, że zacznie gryźć smycz lub podszczypywać mnie po kostkach. Ku mojemu zdziwieniu, nic takiego nie miało miejsca. Nie biegłam szybko, zatrzymywałam się, kiedy pies chciał obwąchać teren - w tym czasie wykonywałam najróżniejsze podskoki w miejscu, unoszenia nóg itp. Podsumowując - pies był zadowolony z półgodzinnego spaceru, a ja urozmaiciłam sobie tak nielubiane przeze mnie bieganie, dzięki czemu stało się nawet przyjemne. Właśnie taką formę joggingu dla urozmaicenia swojego planu treningowego wybieram! :)



A Wy? Biegacie ze swoimi pupilami? Czy wolicie jednak w pojedynkę?

4 komentarze:

  1. Ja też nigdy nie biegałam.. Nienawidziłam tego do tak silnego stopnia, że zwolnienia z wf-u to był standard! Przekonałam się, ale biegam tyle na ile mam ochotę (czyli czasami nawet 9 km), lecz nie wiążę z tym żadnych planów w udziale w maratonie itp. robię to tylko dla przyjemności :-) Zazdroszczę partnera do biegania. Niestety moje pupile jeż i koń nie nadają się do tego typu czynności :P !

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety nie biegam, ale może kiedyś ? Ale zawsze podziwiam tych którym chce się wyjść i pobiegać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam pupila:( Cały czas walczę ze sobą,żeby przełamać się w sobie i zacząć biegać. Mam nadzieję,że do końca marca spróbuję chociaż raz...

    OdpowiedzUsuń