czwartek, 25 września 2014

Domowe przetwory - może nie FIT, ale... ZDROWE!!!

Witajcie po długiej przerwie!
Wracam już na bloga naładowana energią i pomysłami... Nie będzie tłumaczeń (kogo to tak naprawdę interesuje), więc zaczynamy znowu jesienne blogowanie! :)


Dziś kilka słów o DOMOWYCH, pysznych, prawdziwych i niepowtarzalnych przetworach.
Dawniej w naszych domach koniec lata oraz początek jesieni oznaczały piękny, pachnący i kolorowy czas przetworów. Babcie, mamy oraz ciocie odkopywały swoje sekretne przepisy: a to na konserwową paprykę, piękne chrupiące ogórki, kompoty truskawkowe i agrestowe, powidła śliwkowe (przy których na pewno spalono niejeden garnek! Ja mam już na koncie spalone 2...), syropy malinowe na przeziębienie, żurawinę do mięsa na święta... 

Czy w Waszych domach jeszcze się o tym pamięta? Czy już naprawdę wszyscy są TAK BARDZO FIT, że gardzą owocowymi słoikami, co... mają za dużo cukru?...

U mnie w domu rokrocznie robi się masę ogórków. Mamy swój ogród i tylko szukamy pomysłów, co by można zrobić - małosolne, kiszone, konserwowe, z chilli... Zimą je posłusznie wyjadamy, a to do sałatki jarzynowej, a to do kolacji czy też do niedzielnego obiadu.


Mama i tata jeśli trafią na pyszne truskawki (albo jeśli wyjątkowo obrodzą nam nasze krzaczki) robią kompoty, dżemy i nalewki. Nie przepadam za kompotami, ale im picie ze słoika i wyjadanie z dna truskawek przypomina dzieciństwo!!

Przetwory owocowe to moja bajka. Nie robię ich zbyt dużo, bo faktycznie, nie jadamy ich aż tak często, ale na zimne poranki bardzo często dodaję łyżeczkę truskawek, malin czy też powideł do owsianki. Nie przesładzam owoców, nie robię dżemu w stosunku 1:1, ale nie używam też żadnych żelfixów, dżemixów itd. Cenię sobie naturalność swoich produktów. Może zapytacie, że skoro dbam o linię, nie jem słodyczy i unikam cukru, to dlaczego właściwie jem słodzone dżemy? Dlatego, że są ZDROWE!! Czy naprawdę sądzicie, że lepiej zjeść omlet słodzony słodzikiem z dodatkiem izolatu białkowego, ale z jabłkiem bez cukru? Czy to jest zdrowsze, niż omlet z samych jaj i mleka posmarowany łyżeczką (tak, łyżeczką, nie połową słoika) swojej produkcji dżemu? Dla mnie wybór jest jasny.

W mojej tegorocznej kolekcji znajdują się pyszny dżem aroniowo-malinowy, powidła śliwkowe z korzenną nutą oraz...




domowy ketchup!! Raz spróbowałam i już wiem, że nigdy nie kupię w sklepie! Jest troszkę rzadszy, ale to za sprawą braku dodatków E - zagęstników. 

 

A u Was jak jest? Robicie takie pyszności? Zajadacie się nimi zimą? :)

wtorek, 22 lipca 2014

Tydzień Śniadaniowy #5 - naleśniki jaglane z twarogiem i porzeczkami



Witajcie!
Dziś po raz ostatni zapraszam na wpis z cyklu Tydzień Śniadaniowy. Wspominałam wcześniej o kolejnych seriach, takich jak Tydzień Obiadowy czy też Tydzień Przekąsek, jednak pojawią się one wówczas, kiedy uzbieram materiały. A tymczasem dziś zapraszam na




Naleśniki jaglane z twarogiem i porzeczkami


Składniki na ciasto:
3 łyżki mąki jaglanej
jajko
odrobina mleka i wody gazowanej
Składniki na twaróg:
1/2 banana
1/3 kostki twarogu
1/2 kubeczka jogurtu naturalnego
Dodatkowo:
czarne porzeczki
łyżeczka kakao
1/2 kubeczka jogurtu naturalnego


Wykonanie:
Składniki na ciasto miksujemy przy użycia miksera tak, aby uzyskać gładką konsystencję. Smażymy na maśle lub na oliwie z oliwek. Twaróg ugniatamy z jogurtem i rozgniecionym bananem. Usmażone naleśniki smarujemy masą twarogową, a na nią wykładamy porzeczki. Polewę przygotowujemy z jogurtu naturalnego i kakao. 
Pyyycha!

PODSUMOWANIE TYGODNIA ŚNIADANIOWEGO


Prezentowałam Wam moje śniadania, które stanowiły posiłek przedtreningowy, potreningowy, a nawet koktajl na rozbudzenie (śniadanie we dwoje ;) ). Większość to śniadania na słodko, bo tak najbardziej lubię, ale nie zabrakło też kultowego, wytrawnego omleta ;) 
Które z moich śniadań podoba Wam się najbardziej? :)


#1 - omlet kakaowo-cynamonowy z jogurtem naturalnym, ananasem i malinami

#2 - Koktajl jagodowo - kokosowy z nutką pomarańczy

#3 - Bananowa owsianka przedtreningowa z jagodami,porzeczkami i ananasem z polewą z odżywki białkowej

#4 - Omlet z mąki pełnoziarnistej z twarożkiem pomidorowym

#5 - Naleśniki jaglane z twarogiem i porzeczkami




niedziela, 13 lipca 2014

Tydzień Śniadaniowy #4 - omlet na ostro

Żeby nie było, że jadam tylko na słodko ;) Dziś zapraszam na potreningowy omlet na ostro.

Omlet z mąki pełnoziarnistej z twarożkiem pomidorowym


Składniki na omlet:
2 jajka
czubata łyżka mąki pełnoziarnistej
1/3 szklanki mleka
odrobina wody gazowanej
pieprz, czerwona papryka, chili
Dodatkowo:
pół kostki twarogu
pół kubeczka jogurtu naturalnego
4 suszone pomidory
pomidor, sałata

Wykonanie:
Składniki na omlet mieszamy za pomocą miksera. Dzięki dodatkowi wody gazowanej nasz omlet będzie puszysty. Smażę na oliwie lub na maśle. Twaróg rozgniatam widelcem z jogurtem naturalnym i dodaję pokrojone drobno suszone pomidory. Na talerzu podaję z sałatą i pomidorem. 

Pomidory to zdecydowanie moje ulubione warzywa!

Smacznego!


Zobaczcie inne wpisy z serii Tydzień Śniadaniowy:
# 1 - omlet potreningowy z ananasem i malinami
# 2 - koktajl jagodowo-kokosowy
# 3 - owsianka przedtreningowa

sobota, 12 lipca 2014

Tydzień Śniadaniowy #3 - owsianka przedtreningowa

Dzisiaj wreszcie coś przedtreningowego, a nie tylko posiłki potreningowe na regenerację :) Owsianka stanowi mój pierwszy posiłek niemal codziennie (w przypadku jedzenia chyba mogłabym być monotonna, a już owsianka z bananem i masłem orzechowym to chyba nigdy mi się nie znudzi). Czasami w zamian pojawia się kasza jaglana, jogurt z domowym muesli lub ostatnio polecany pudding z nasion chia. 

Bardzo często rano planuję swój dzień, lubię działać wg harmonogramu :P


Najpierw kilka słów o posiłku przed treningiem

1. Posiłek ten jest bardzo ważny, należy go spożyć na godzinę lub maksymalnie dwie przed treningiem. Powinien składać się głównie z węglowodanów, aby dostarczył nam energii. To nie prawda, że jeśli chcemy schudnąć, to powinniśmy nic nie jeść, żyć na liściu sałaty, a po treningu cieszyć się zgubionym milimetrem tu i ówdzie, a z tej okazji po raz kolejny nie jeść aż do następnego ranka. Żeby schudnąć i wyrzeźbić ciało, trzeba jeść!! Odpowiedni posiłek przedtreningowy wpłynie korzystnie na nasz trening i nasze ciało.
2. Pora dnia oraz okres czasu między posiłkiem a treningiem mają znaczenie. Posiłek poranny jest znacznie ważniejszy, niż ten popołudniowy czy też wieczorny, ponieważ jego celem jest obudzenie organizmu, podkręcenie metabolizmu (dlatego pierwszy posiłek zjadamy nie później niż godzinę od przebudzenia!!!) oraz dostarczenie energii na cały dzień. Od niego właśnie zależy, czy będziemy aktywni i pełni życia, czy też cały dzień spędzimy znużeni w fotelu. Oczywistym jest, tak jak już wspomniałam, że ważny jest również odstęp między posiłkiem przedtreningowym, a treningiem. Jeśli zamierzamy ćwiczyć dopiero 2 godziny po posiłku, możemy zjeść np. danie obiadowe - pierś z kurczaka (białko), ryż brązowy (węglowodany złożone) oraz warzywa. Na godzinę przed posiłek taki może stanowić jogurt (białko) z owocami (węglowodany proste) lub koktajl maślankowy. Na pół godziny przed treningiem należy dostarczyć "szybko" energii, dlatego odpowiednie będą węglowodany proste (np. banan, rodzynki - podobno mięśnie wspaniale wykorzystuję energię i antyoksydanty z rodzynek!).
3. Przy komponowaniu diety i wyborze rodzaju posiłku przedtreningowego należy pamiętać o tym, że każdy organizm jest INDYWIDUALNY i inaczej reaguje na dany pokarm. Nie każdy z nas może mieć identyczną dietę i osiągać identyczne efekty. Niektórzy czują się świetnie, jeśli posilą się 30 minut przed treningiem, a inni mają problem z uczuciem pełności, jeśli zjedzą 2 godziny przed treningiem. Należy zawsze słuchać swojego organizmu.

Jak posiłek przedtreningowy i 'nawyki przedtreningowe' wyglądają u mnie?

1. Absolutnie nie mogę wypić kawy nawet godzinę przed treningiem (a jestem miłośniczką kawy!!!), ani żadnego soku. Czuję wówczas, jak wszystko mi się w żołądku miesza, a żołądek po kilku podskokach wypycha się jak balon. 
2. Na godzinę przed treningiem nie mogę zjeść nabiału. Dzieje się dokładnie to samo, co w przypadku kawy. 
3. Nie mogę przed treningiem najeść się do pełna. Po prostu ciężko mi się później ruszać. Jem tyle, żeby czuć już pod koniec ćwiczeń lekki głód. Wtedy jest idealnie.
4. Zazwyczaj ćwiczę rano, wtedy moim posiłkiem przedtreningowym jest owsianka na wodzie z bananem i masłem orzechowym (czasem oczywiście dochodzą różne modyfikacje tego dania). Spożywam owsiankę 30-45 min przed ćwiczeniami.
5. Jeśli ćwiczę po południu, to planuję dzień pod względem diety i ćwiczeń tak, aby zjeść np. 2 godziny po obiedzie, lub przed kolacją. Wtedy między obiadem, a kolacją, wpada przekąska (banan, garść rodzynek, orzechy z bakaliami) na pół godziny przed zaplanowanym treningiem.

Wydaje mi się, że moje nawyki są jak najbardziej prawidłowe. Czuję się świetnie, mam energię do ćwiczeń, mam siłę, czuję się pobudzona, a nie ospała, mój organizm już sam po 2-4 godzinach dopomina się jedzenia.

Poniżej, w ramach Tygodnia Śniadaniowego, podaję przykład mojej owsianki, którą zjadam przed treningiem siłowym. Wtedy ten dodatek odżywki białkowej mi nie przeszkadza, ponieważ nie skaczę, nie biegam, tylko wykonuję ćwiczenia statyczne.

Bananowa owsianka przedtreningowa z jagodami, porzeczkami i ananasem z polewą z odżywki białkowej.
(*odżywek białkowych nie spożywam regularnie, stosuję ją zazwyczaj do fitdeserów, czasami dla smaku lub jeśli po treningu bardzo się spieszę i nie mam czasu na dokładne przygotowanie posiłku, do przyrządzam na ich bazie owocowy koktajl)


Składniki:

3 łyżki płatków owsianych
1/2 banana
1 plaster świeżego ananasa
łyżka świeżych jagód
łyżka świeżych porzeczek
łyżeczka odżywki białkowej
łyżeczka jogurtu naturalnego

Wykonanie:

Płatki owsiane zalewam przegotowaną wodą i przykrywam, aby się zaparzyły. W tym czasie rozgniatam widelcem banana i kroję drobno ananasa. Odkrywam płatki owsiane, mieszam je z rozgniecionym banenem. Całość polewam jogurtem wymieszanym z odżywką i posypuję pozostałymi owocami. Pyycha!


Zapraszam do obejrzenia innych śniadań z mojego Tygodnia Śniadaniowego:



środa, 9 lipca 2014

Tydzień Śniadaniowy #2 - na pobudzenie, we dwoje

Dziś był ten dzień, kiedy mimo tego, że oboje wychodziliśmy do pracy, mieliśmy dosłownie chwilkę na wspólne śniadanie :) Uwielbiam te momenty, śniadanie jest dla mnie najważniejszym posiłkiem, dlatego nie lubię jeść sama, wolę konsumować go przy stole, z rodziną. To takie magiczne chwile na początek pięknego dnia... :) Rozmarzyłam się :) Dziś przygotowałam koktajl jagodowo - kokosowy z nutką pomarańczy, sok pomarańczowy świeżo wyciskany (swój wypiłam szybciej :P ) oraz znane już Wam energetic cookies (dla mnie upieczone ze stewią, dla narzeczonego z cukrem trzcinowym).

Dla mnie był to koktajl potreningowy, kiedy po 2-3 godzinach zjadam kolejny posiłek (niesłodki, nieowocowy).






Koktajl jagodowo - kokosowy z nutką pomarańczy

Składniki:

szklanka jagód
2 łyżki wiórków kokosowych
pół litra maślanki
łyżka świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy
* w wersji dla Mojego T. dodałam mu jeszcze pół banana

Wykonanie: 

całość zmiksować :)



Smacznego!

wtorek, 8 lipca 2014

Tydzień Śniadaniowy #1 - omlet potreningowy

Dziś zapraszam Was na post z cyklu nowej serii pt. "Śniadaniowy Tydzień u FitPanny". W tym tygodniu zamieszczę 5 postów z przykładowymi moimi śniadaniami. Oprócz przepisów, umieszczę też informacje, czy prezentowany posiłek stanowił pierwsze czy drugie śniadanie, bądź też śniadanie potreningowe (najczęściej ćwiczę bardzo rano). Zapraszam na pierwszy post i zapraszam pozostałe bloggerki do czerpania inspiracji oraz dzielenia się swoimi pysznymi śniadaniami :) W kolejnych tygodniach zapraszam na dania obiadowe, kolacje oraz przekąski!

Dziś zapraszam Was na 

omlet kakaowo-cynamonowy z jogurtem naturalnym, ananasem i malinami

(śniadanie potreningowe, za 2-3 h następny posiłek, raczej warzywno-mięsny)



Składniki: 
2 jajka
1/3 szklanki mleka
odrobina masła lub oliwy do posmarowania patelni
pół łyżeczki kakao
2 szczypty cynamonu
2 plastry świeżego ananasa
garść świeżych malin
jogurt naturalny

Wykonanie:
Przygotowujemy ciasto na omlet (każdy pewnie ma swój wypróbowany przepis... jak widzicie, mój omlet zazwyczaj dzielę na części, bo nie chcę się przewrócić; robię go z samych jaj i mleka w następujący sposób: ubijam widelcem pianę z białek, dodaję żółtka, mleko, kakao i wszystko dokładnie mieszam drewnianą szpatułką; używam masła do natłuszczenia patelni)
Usmażony omlet polewam jogurtem, nakładam drobniutko posiekanego ananasa i świeże maliny.
Smaczengo :)

Kwiaty od T. na dobry początek dnia, śniadanie potreningowe, prasówka i Wasze blogi... it seems just perfect ;)





piątek, 4 lipca 2014

Jem SEZONOWO!!

Sezonowe odżywianie wyniosłam z domu. U nas od zawsze zimą jadało się ogórki kiszone, które latem przygotowywałyśmy z siostrą i mamą na podwórku w naszej kuchni letniej, jadało się kapustę kiszoną, tartą i duszoną marchew, buraki... Nikt nie sięgał po pomidory, które eksportowane są z Holandii lub w ogóle nie wiadomo skąd, a na dodatek do smaku pomidora im daleko (przyznam, że teraz zdarzy mi się zimą zjeść pomidora, bo się tęskni, ale jestem przyzwyczajona do tych prawdziwych, szklarniowych, dlatego te smakują mi jak... woda z niczym, smakują jak nic). Nikt nie kupował tych dłuuuugich zafoliowanych ogórków, sałaty, która ładnie wygląda w lodówce nawet 2 tygodnie (wyobrażacie sobie, na czym ona musiała wyrosnąć?), koper używało się mrożony z naszego ogródka... I ludzie jakoś funkcjonowali, nie było takiej epidemii otyłości, jak teraz. Zimą nasz organizm ma większe zpotrzebowanie energetyczne, chociażby z tego względu, że na dworze jest zimno i kalorie są potrzebne na utrzymanie ciepłoty ciała. Jak już wspominałam, pracuję ciężko fizycznie i nie wyobrażam sobie, że na drugie śniadania miałabym zjeść papierową sałatę z papierowym pomidorem i gotowaną piersią z kurczaka. Po godzinie zamarzłabym na śmierć ;)
Korzystam z sezonowych pyszności, póki czas! Zajadam się codziennie owocami, jedząc je na surowo, dodając do śniadań, koktajli, fit deserów :) Żeby narobić Wam ochoty, przygotowałam trochę zdjęć (niestety nie są najlepszej jakości, bo miałam tylko mój telefon, zapomniałam zabrać aparatu...)


Truskawki! Jako, już się kończą, dziś ogłaszam dzień truskawek! Tzn., że zajadam się nimi do woli! Na zdjęcie załapał się królik sąsiadki ;)


Czereśnie! Nie kocham ich tak jak truskawek, ale czasami najdzie mnie ochota i sobie skubię :) Nie lubię ich dodawać do potraw, najlepsze są same.


Morele baaardzo lubię. Są pyszne w połączeniu z jogurtem i truskawkami!


Maliny i borówki - pasują do omletów, owsianek i naleśników. A porzeczki najbardziej lubię takie prosto z krzaczka, chociaż ostatnio odkryłam, że wspaniale komponują się rozgniecione w obecności banana.


Chrupiąca sałata - nie tylko do sałatek, ale u mnie przede wszystkim do śniadaniowych kanapek, Rzodkiewki nie należą do moich ulubionych warzyw, ale najbardziej lubię je podgryzać... w podróży. Nie wiem dlaczego, po prostu wtedy smakują mi najlepiej.


Ogórki małosolne - najlepsze robi mój narzeczony :D Ostatnio były tak smaczne, że zajadałam się nimi bez końca (nie, nie jestem w ciąży :) )

Korzystam z tych wszystkich pyszności teraz. Oczywiście, w moim menu pojawia się też fasola szparagowa, bób, zielony groszek. Nie szukam w sklepie jesienią czy zimą truskawek - olbrzymów, które nie dość, że mają kosmiczną cenę, to jeszcze w ogóle nie smakują truskawkami. Zastanawiam się, czy takie owoce i warzywa, hodowane w sztucznych, stworzonych warunkach, cechują się takimi samymi wartościami odżywczymi... niewątpliwie, zaspokoją zapotrzebowanie na błonnik, może pozwolą nam uzupełnić witaminy, ale przy okazji zjadamy całą masę chemii.

A na koniec - moje najnowsze zdobycze. Na razie na niedzielne śniadanie zaplanowałam placuszki z mąki jaglanej, macie jakieś ciekawe, wypróbowane przepisy na dania z ciecierzycy i amarantusa?

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Energetic cookies - łatwy przepis!


Zapraszam dziś na bardzo łatwy przepis na pyszne Energetic Cookies, czyli ciastka energetyczne. Są rumiane, chrupiące, ale zarazem miękkawe w środku. Słodkie i pożywne, dla mnie idealne na przekąskę przed lub po treningu, albo nawet na szybkie śniadanie w obecności jogurtu i banana. Zajada się nimi cała rodzina :)




Przepis umieszczam w formie takiej foto - fiszki. Możecie ją po prostu skopiować i sobie zapisać. Podoba Wam się taki sposób prezentacji przepisu? 


Można pięknie udekorować na stole malinkami...


... albo czereśniami :)

sobota, 28 czerwca 2014

TURBO WYZWANIE z Ewą Chodakowską - tydzień 1.

Lubicie FIT - wyzwania? Czytałam o najróżniejszych wielokrotnie, łatwo w Internecie można znaleźć przygotowane tabele, treningi, jadłospisy itd. Nigdy nie podejmowałam żadnego, ponieważ łącząc studia z pracą po prostu nie było to możliwe, ćwiczyłam regularnie, ale wtedy, kiedy znalazłam czas - czasem godzinę, czasem 45 minut, a czasem tylko 10-20 minut. Teraz, kiedy mam znacznie więcej wolnego czasu, jako wierna fanka Ewy Chodakowskiej (zostanę jej wielbicielką na zawsze, bo to ona ruszyła mój tyłek  do intensywnych treningów). Dziś mija właśnie 6. dzień TURBO WYZWANIA z Ewą Chodakowską - 30 dni zdrowego jadłospisu, 30 dni bez słodyczy!, 30 dni aktywnych z przerwą na regenerację w niedzielę. Pokażę Wam, jak monitoruję swoje poczynania, jak zmodyfikowałam wyzwanie i jak mi idzie :)

Zaczęłam, zgodnie z prośbą Ewy, od wykonania zdjęcia "PRZED":
Nie należę do początkujących, bo trenuję już ponad 1,5 roku. Na co dzień ćwiczę nie tylko z Ewą, wyszukuję treningi na yt, czerpię inspiracje z innych blogów, czasami biegam, pływam - zależy, na co mam ochotę. Dodaję też trening siłowy, ale z małym obciążeniem, bo jeszcze nie mam odpowiedniego sprzętu. 

MOJE TURBO WYZWANIE:

1. TRENINGI: 

Ćwiczę codziennie zgodnie z zaleceniami Ewy - najnowszy program TURBO WYZWANIE POGROMCA CELLULITU (z modyfikacjami podawanymi przez Ewę na bieżąco na fb), a raz w tygodniu trzymam się swojego treningu siłowego. 

Notuję godzinę treningu oraz wykonany program w danym dniu. 

2. JADŁOSPIS:

Ewa codziennie wrzuca na fb przykładowy jadłospis, który można wykorzystać. Nie jem dokładnie według tej rozpiski, ale zawsze czytam i wykorzystuję niektóre potrawy. Często gotuję obiad na 2 dni i zazwyczaj jest to coś, co można zabrać do pojemnika do pracy. Uważam, że przez lata dbania o linię nauczyłam się prawidłowo i racjonalnie się odżywiać :)
Mój jadłospis, jak wspomniałam, jest bardzo zdrowy, jednak zgodnie z wyzwaniem zupełnie wyeliminowałam słodycze* (zdarzało mi się raz w tygodniu zorganizować wypad na lody). Pracuję ciężko fizycznie i jestem niemal codziennie od godziny 4-5 na nogach, więc pozwalam sobie w dni treningowe na gorzką czekoladę. Jedna aby wyzwanie było naprawdę wyzwaniem, w pierwszym tygodniu ograniczam spożycie gorzkiej czekolady: naprzemiennie danego dnia 1 kostkę, a następnego 2 kostki. Wcześniej zjadałam codziennie 2-4. Planuję w przyszłym tygodniu zjadać 1 dziennie, w kolejnym 1 co drugi dzień, a w ostatnim wyeliminować ją w ogóle. Zobaczymy, co da się zrobić ;)

Zapisuję dokładnie wszystkie posiłki i ich pory oraz sen. Jak widać, zjadam 5-6 posiłków dziennie, a chyba jedynym grzechem (nie-grzechem) jest podjadanie między jednym, a drugiem truskawek lub czereśni (no bo kiedy, jak nie teraz?). Pierwszy raz tak dokładnie prowadzę dziennik żywieniowy i muszę Wam powiedzieć, że to świetna sprawa, która pozwala samemu się kontrolować. Uczy szczerości z samym sobą. Polecam szczególnie początkującym!

Dziś wpadł kieliszek czerwonego półwytrawnego wina na kolację po zasłużonym pracowitym tygodniu. Nie ma tragedii :)

3. REGENERACJA:

W niedzielę, czyli jutro, nie trenuję oraz nareszcie się porządnie wysypiam (jest 22:25, kończę post i uciekam spać!!) :D

* za słodycze nie uważam przekąski owsianej, którą przygotowuję sama - są to energetyczne ciastka owsiane ze stewią i jem je tylko przed lub po treningu, jako posiłek, nie jako dodatkowy słodycz w jadłospisie.

Na koniec jeszcze krótka ocena nowego programu na dvd Ewy.

Czytałam wiele komentarzy, że jest to ulubiony program, bo szybko mija (8 rund, każda po 4 ćwiczenia 20-sekundowe z 10 s przerwy powtarzane dwukrotnie). Jakoś mi w ogóle szybko nie mija. Zawsze robię wersję dla zaawansowanych i muszę przyznać, że faktycznie daje wycisk. Najgorsze są dla mnie 3 pierwsze rundy, jak je przetrwam, to już mogę chyba ćwiczyć w nieskończoność :) Fajne było to, że za pierwszym razem przeleciałam cały trening bez problemu, a na drugi dzień pięknie czułam wszystkie mięśnie! (szczególnie pośladki i uda) Kocham to uczucie! Program jest dość trudny i intensywny, ale ciekawy i urozmaicony. Największy plus jednak nie za sam przebieg treningu, ale za cudowne uczucie PO. :)
Zastanawiam się, czy tylko ja tam mam, czy wszyscy (nie tylko w przypadku tego programu), że nieraz ćwiczę cały program bez problemu, nawet mocno się nie spocę, a czasami, tak jak dziś, jestem zalana potem (aż mi oczy zalewa!) i ledwo mogę przebrnąć przez pierwsze 10 minut. Chyba to po prostu zależy od dnia :) Też tak macie?

Ktoś jeszcze podjął wyzwanie? Jak wrażenia po pierwszym tygodniu? :)

środa, 25 czerwca 2014

Potreningowe LODY

 Zakochałam się w lodach robionych z Wheya z przepisu she-lifts (w ogóle pokochałam Magdę za determinację, 'blogowy' styl, codzienną dawkę motywacji, twórcze przepisy, piękne postępy, zdrowe podejście do jedzenia i za wszystko inne ładne!). Ale wracając do lodów. Zakochałam się od pierwszego zdjęcia w ich wyglądzie, a dokładniej w ich konsystencji, a od pierwszego zakupionego wheya (tak, głównie po to kupiłam po raz pierwszy koncentrat białek serwatkowych!!), w ich smaku, uczuciu pełności... i oczywiście w tym, że są słodyczami dozwolonymi, a nawet wskazanymi po treningu. Głównie w taki sposób spożywam tego całego wheya. Ewentualnie jeszcze w omletach. Pycha. Owe lody mają jeszcze jedną zaletę - robi się je naprawdę szybko i łatwo, nawet w ukryciu przed mamą 
(tak, mam 24 lata i mama zabrania mi jeść białko. Nie pytajcie.). Wstaję rano, pocichutku wyjmuję sekretne pudełeczko z proszkiem z szafki, mieszam, mieszam i zamrażam. A jak mama pyta, co jem, to mówię, że zamrożony jogurt/danio/kakao z bieluchem (w zależności od smaku i koloru wheya). Idealnie :)


Niby łatwe, ale jak się nosi z jakiegoś (???) powodu głowę w chmurach, to i taki przepis można spaskudzić. Pamiętam zawsze podczas przygotowywań lodowej muffinkowej potreningowej babeczki  o tym, aby dodać mało wody/mleka, żeby boska mieszanka już przed zastygnięciem była gęsta i lepka. Dziś nie wiem o czym myślałam (może o tym, co jest powodem tego, że wydałam ostatnie oszczędności na boskie perfumy CK...), nasypałam do kubeczka wheya, a wodę lałam i lałam... no i wyszedł nędzny koktajl. W dodatku z wodą, z mlekiem bym jeszcze wypiła. Blee. Tym sposobem planując wieczór we dwoje (pracujemy razem, a mimo to uwielbiamy wieczory we dwoje i często staramy się, aby były miłe, to dodaje energii na kolejny pracowity dzień, który zaczynamy razem z kurami - o 4.00) i jednocześnie ukręcając białkową maź dodając więcej i więcej wheya, mam w zamrażalniku kilka lodowych babeczek. Zamarzną na skałę, nie będą tak cudownie puszyte. Cóż, a ponoć kobiety mają podzielną uwagę :)

A oto właśnie boska czekoladowo-kremowa konsystencja. Naprawdę warto wciągnąć taką ilość innego kremu czekoladowego mającego milion kcal? ;)


poniedziałek, 23 czerwca 2014

Batony fitness - czy naprawdę są fit?

Właśnie, to w końcu popularne batony fitnessowe są fit czy nie są fit?



Generalnie jestem oczywiście za tym, żeby robić takie przekąski samemu, z wiadomymi, znanymi składnikami, z tym co lubimy i co może znaleźć się w naszym planie żywieniowym. Czasem jednak, w biegu, w nieplanowanej podróży lub w pracy zdarza się, że wpadnie mi właśnie taki słodycz (jako posiłek/przekąska) w ciągu dnia.

Pokazywałam już na blogu FIT BATON, niedługo pojawią się energetyczne ciastka owsiane ze stewią, a dziś zapraszam na krótki przegląd batonów dostępnych w sklepach.

Sprawdziłam, zjadałam i przeanalizowałam skład 9 batonów fit dostępnych w sklepach:

1. Sante cranberry and goji musli bar with yoghurt coating + inulin
2. Sante Go on! protein bar waniliowy z inuliną
3. Nestle musli chocolate & raisins
4. Nestle Fitness Tiramisu
5. Corny BIG Cherry-Dark Chocolate
6. Elovena Przekąska owsiana z borówkami
7. Emco Musli bar Chocolate and Nuts
8. Fit Fruit Ovoce Cranberry
9. Bakalland Ba! Śliwka

W poniższej tabeli podaję tylko najważniejsze wartości: energia, białko, węglowodany, tłuszcz. Dodatkowo - coś niepokojącego mnie w składzie.


Krótko podsumowując: 

# Najwięcej białka zawiera Sante Protein Bar. Nic w tym dziwnego, w końcu to baton proteinowy. Ma też sporo tłuszczu i średnią ilość węglowodanów. Niestety, na pierwszym miejscu w składzie jest syrop glukozowy, czyli po prostu cukier w innej postaci. A pamiętajmy, że skład na produktach spożywczych podaje się według następująco: zaczynając od składnika, którego w danym produkcie jest najwięcej.

# Najmniejszą ilością węglowodanów cechuje się batonik Nestle Fitness. Czytałam też kiedyś w Women's Health, że wygrał tam "Pojedynek fit batonów". Ma jednak bardzo mało białka (no bo niby skąd, skoro to jakieś płatki sklejone cukrem w baton?)

# Baton Corny BIG ma zdecydowanie najwięcej węgli. Składa się głównie z pszennych chrupek zbożowych, zawiera też syrop G-F, o którego szkodliwości pisałam TUTAJ. Jedynym plusem może być fakt, że użyto "gorzkiej czekolady wysokiej jakości".

# Przekąska owsiana Elovena na pierwszy rzut oka prezentuje się całkiem ładnie, jednak jak wyczytałam w składzie "MARGARYNA", to aż zadrżałam. O zgrozo. Tłuszcze trans w najgorszej postaci. Niedługo napiszę o tym na blogu.

# Fit Fruit Ovoce to jakby zmiksowane suszone owoce obłożone opłatkami. Pycha. Ma ładny skład: 45% rodzynki, jabłka, żurawina. Zawiera też płatki owsiane i ziarno słonecznika. Jako emulgatora użyto lecytyny sojowej, dodano też aromat. Zawiera też kukurydzę ekstrudowaną, grysik i andrut (opłatek). Chyba jeden z lepszych i najsmaczniejszych.

Cóż, jak już piałam wcześniej, zdarza mi się zjeść taką przekąskę - niektóre z nich po prostu lubię (najbardziej Nestle musli Chocolate and Raisins - nr 3) i gdy mam słodyczowy napad to stwierdzam, że lepiej zjeść na drugie śniadanie lub przed treningiem właśnie taki baton z jogurtem lub jako przekąska do kawy, niż rzucić się na inne słodycze. Bardzo rzadko zdarza mi się, że po prostu nic innego do zjedzenia jest niemożliwe i taką przekąskę uważam za najzdrowszy w danej sytuacji wybór. Z jeszcze innej strony, nie popadajmy w obłęd - nie przytyliśmy z powodu jednego batona i jeśli jesteśmy na co dzień aktywni, to myślę, że nic nam nie grozi. Przekąski te stanowią, według mnie, największe niebezpieczeństwo wówczas, gdy ktoś się nimi zajada, zastępując nimi pełnowartościowe posiłki mając nadzieję, że skoro są fit, to niemal same odchudzają. Pamiętajcie jednak o tym, aby czytać skład i wybierać zawsze jak najzdrowiej. Mimo wszystko uważam, że zawsze najlepiej jest wybrać na przekąskę owoce z płatkami owsianymi i nabiałem, albo samemu przygotować fit słodycze bez zbędnych dodatków, słodzików i kalorii. Spróbujcie!








niedziela, 15 czerwca 2014

Aksamitny koktajl gruszkowo-kokosowy (potreningowy)


Dzień dobry!
Szybko, w czasie moich 40 porannych minut między treningiem a wyjściem do pracy - przepis na przepyszny, delikatny, kremowy, zdrowy, FIT:

AKSAMITNY KOKTAJL GRUSZKOWO - KOKOSOWY 



Składniki:

  • 1 dojrzała gruszka (u mnie Konferencja)
  • Kubeczek jogurtu naturalnego (u mnie Activia)
  • 3 łyżeczki gęstego mleka kokosowego
  • Płatki migdałowe do dekoracji
Wszystkie składniki zmiksować na gładką masę, wierzch udekorować płatkami migdałowymi.
Wersja dla panów (u mnie dla narzeczonego): dodatkowo pół banana. Zrezygnowałam w swoim koktajlu z tego owocu, ponieważ stanowił on dodatek do owsianki przedtreningowej. A za 1,5-2 h normalne śniadanie :)




Zróbcie koniecznie! :)



Kto już po treningu? Aktywnego poniedziałku!

piątek, 13 czerwca 2014

Witajcie u... technologa żywności ;)

Dzień dobry!
Nie podoba mi się mój miesięczny zastój w blogowaniu, ale dzisiaj spowodowany był całkowitemu oddaniu się (po raz ostatni!) studiom. Witam Was dzisiaj już jako magister inżynier technologii żywności ;)


Mimo stresu i ciągłej bieganiny związaniem z załatwianiem papierkologii na uniwersytecie nadaj jest fit. Poza tym, że magisterkę uczciliśmy przepysznymi lodami włoskimi (były warte grzechu) - ale za to obiadek był mocno fit. Wpadło jeszcze tu i tam kawałek tortu, a bo to Dzień Dziecka i imieniny taty, ale wyznaję zasadę, że raz na jakiś czas i w dobrym towarzystwie nie zaszkodzi. Ponadto należę do osób, które jak sobie pofolgują z dietą, to dadzą z siebie 2 razy więcej na treningu.


A to moje przekąski, które nazwałam #ładowaniemózgu :)

Przypomniały mi się jeszcze zupełnie nowe emocje towarzyszące ostatnim 2 miesiącom mocno związanym z pracą magisterską... :)


Przygotowałam już trochę materiałów do napisania ciekawych, mam nadzieję, notek. Będzie o jajkach, które są niezastąpione w diecie, o czekoladzie (ale tylko pozytywnie!), nadal o mleku i jego przetworach, o kawie, o tym, czy będąc na diecie lub fit można wychodzić śmiało do restauracji, o moich planach treningowych, przepisy i wiele, wiele innych. Postanowiłam zająć się już porządnie, tak jak chciałam, blogiem i pracować nad jego rozwojem. Trzymajcie proszę kciuki! :)