Znacie takie zakupy, kiedy najpierw zastanawiacie się, czy daną rzecz warto kupić, a niedługo, po krótkim czasie użytkowania, albo nawet tuż po pierwszym razie stwierdzacie, że... miłość od pierwszego użycia istnieje?! Nazywamy to z moją mamą "zakupami życia" :) Mam kilka takich ukochanych ubrań, butów, kubków, a od niedawna - ukochanego, różowego SmartShakera.
Nie używam odżywek białkowych (potocznie nazywanych whey'ami), ale często miałam ochotę zabrać koktajl lub smoothie do pracy lub jako posiłek po późnowieczornym basenie. Zabierałam zawsze w zwykłym słoiku, a korzystając z okazji, że przyda mi się takie cudo na wyjazd narciarski, kupiłam właśnie SmartShaker. Przyznam się bez bicia - spodobał mi się, bo był różowy. To był taki pierwszy bodziec. Kiedy odkryłam, że ma jeszcze 2 ukryte dna, kupiłam od razu.
Nie jest to zwykły bidon. Oprócz wieczka z ustnikiem posiada jeszcze sitko, które pomaga dobrze wymieszać odżywkę białkową. Pod głównym kubkiem są jeszcze 2 mniejsze pojemniczki - jeden z 4 przegródkami na suplementy diety, a drugi, nieco większy, na odżywkę białkową. Dzięki temu możecie ją przygotować bezpośrednio po treningu.
Od razu wiedziałam, że dodatkowy skrytki wykorzystam na moje naturalne wspomagacze i przekąski. Co jest jeszcze ważne i czyni ten shaker cudowniejszym, to fakt, że można go myć w zmywarce i wstawiać do mikrofalówki. Można nawet zabrać w nim gorącą zupę (a mi zdarzyło się pić z niego w hotelowym pokoju kawę!)
Cena Smart Shakera w Olsztynie waha się w granicach 30-35zł, na Allegro widziałam podobne ceny. Można nabyć taki SmartShaker z logo popularnej firmy produkującej suplementy - Olimp.
Bardzo polecam, nie tylko ze względu na kolor i ergonomiczny kształt, ale przede wszystkim ze względu na różnorodność wykorzystania :)
Po nartach, na stoku - mleko z odżywką (wyjątkowo dostałam trochę na wyjazd od szwagra, bo po śniadaniu o 7.30 jest dopiero obiadokolacja o 19.30, więc dla dobra swoich mięśni wspomagałam się białkiem, zamiast pizzą na stoku) + migdały i gorzka czekolada
smart shakery mam w prawie wszystkich dostępnych kolorach poza zielonym i pomaranczowym bo ich nie lubie :P
OdpowiedzUsuńTak, jestem z Olsztyna :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę takiego narciarskiego wyjazdu :)
OdpowiedzUsuńA co do shakera to mam podobny, ale bez tych kubeczków na dodatkowe produkty, a mogłyby się czasem przydać. Przelewanie koktajli do takich shakerów to też fajny pomysł, ja czasem w swoim nosiłam kawę mrożoną ;)