poniedziałek, 30 czerwca 2014

Energetic cookies - łatwy przepis!


Zapraszam dziś na bardzo łatwy przepis na pyszne Energetic Cookies, czyli ciastka energetyczne. Są rumiane, chrupiące, ale zarazem miękkawe w środku. Słodkie i pożywne, dla mnie idealne na przekąskę przed lub po treningu, albo nawet na szybkie śniadanie w obecności jogurtu i banana. Zajada się nimi cała rodzina :)




Przepis umieszczam w formie takiej foto - fiszki. Możecie ją po prostu skopiować i sobie zapisać. Podoba Wam się taki sposób prezentacji przepisu? 


Można pięknie udekorować na stole malinkami...


... albo czereśniami :)

sobota, 28 czerwca 2014

TURBO WYZWANIE z Ewą Chodakowską - tydzień 1.

Lubicie FIT - wyzwania? Czytałam o najróżniejszych wielokrotnie, łatwo w Internecie można znaleźć przygotowane tabele, treningi, jadłospisy itd. Nigdy nie podejmowałam żadnego, ponieważ łącząc studia z pracą po prostu nie było to możliwe, ćwiczyłam regularnie, ale wtedy, kiedy znalazłam czas - czasem godzinę, czasem 45 minut, a czasem tylko 10-20 minut. Teraz, kiedy mam znacznie więcej wolnego czasu, jako wierna fanka Ewy Chodakowskiej (zostanę jej wielbicielką na zawsze, bo to ona ruszyła mój tyłek  do intensywnych treningów). Dziś mija właśnie 6. dzień TURBO WYZWANIA z Ewą Chodakowską - 30 dni zdrowego jadłospisu, 30 dni bez słodyczy!, 30 dni aktywnych z przerwą na regenerację w niedzielę. Pokażę Wam, jak monitoruję swoje poczynania, jak zmodyfikowałam wyzwanie i jak mi idzie :)

Zaczęłam, zgodnie z prośbą Ewy, od wykonania zdjęcia "PRZED":
Nie należę do początkujących, bo trenuję już ponad 1,5 roku. Na co dzień ćwiczę nie tylko z Ewą, wyszukuję treningi na yt, czerpię inspiracje z innych blogów, czasami biegam, pływam - zależy, na co mam ochotę. Dodaję też trening siłowy, ale z małym obciążeniem, bo jeszcze nie mam odpowiedniego sprzętu. 

MOJE TURBO WYZWANIE:

1. TRENINGI: 

Ćwiczę codziennie zgodnie z zaleceniami Ewy - najnowszy program TURBO WYZWANIE POGROMCA CELLULITU (z modyfikacjami podawanymi przez Ewę na bieżąco na fb), a raz w tygodniu trzymam się swojego treningu siłowego. 

Notuję godzinę treningu oraz wykonany program w danym dniu. 

2. JADŁOSPIS:

Ewa codziennie wrzuca na fb przykładowy jadłospis, który można wykorzystać. Nie jem dokładnie według tej rozpiski, ale zawsze czytam i wykorzystuję niektóre potrawy. Często gotuję obiad na 2 dni i zazwyczaj jest to coś, co można zabrać do pojemnika do pracy. Uważam, że przez lata dbania o linię nauczyłam się prawidłowo i racjonalnie się odżywiać :)
Mój jadłospis, jak wspomniałam, jest bardzo zdrowy, jednak zgodnie z wyzwaniem zupełnie wyeliminowałam słodycze* (zdarzało mi się raz w tygodniu zorganizować wypad na lody). Pracuję ciężko fizycznie i jestem niemal codziennie od godziny 4-5 na nogach, więc pozwalam sobie w dni treningowe na gorzką czekoladę. Jedna aby wyzwanie było naprawdę wyzwaniem, w pierwszym tygodniu ograniczam spożycie gorzkiej czekolady: naprzemiennie danego dnia 1 kostkę, a następnego 2 kostki. Wcześniej zjadałam codziennie 2-4. Planuję w przyszłym tygodniu zjadać 1 dziennie, w kolejnym 1 co drugi dzień, a w ostatnim wyeliminować ją w ogóle. Zobaczymy, co da się zrobić ;)

Zapisuję dokładnie wszystkie posiłki i ich pory oraz sen. Jak widać, zjadam 5-6 posiłków dziennie, a chyba jedynym grzechem (nie-grzechem) jest podjadanie między jednym, a drugiem truskawek lub czereśni (no bo kiedy, jak nie teraz?). Pierwszy raz tak dokładnie prowadzę dziennik żywieniowy i muszę Wam powiedzieć, że to świetna sprawa, która pozwala samemu się kontrolować. Uczy szczerości z samym sobą. Polecam szczególnie początkującym!

Dziś wpadł kieliszek czerwonego półwytrawnego wina na kolację po zasłużonym pracowitym tygodniu. Nie ma tragedii :)

3. REGENERACJA:

W niedzielę, czyli jutro, nie trenuję oraz nareszcie się porządnie wysypiam (jest 22:25, kończę post i uciekam spać!!) :D

* za słodycze nie uważam przekąski owsianej, którą przygotowuję sama - są to energetyczne ciastka owsiane ze stewią i jem je tylko przed lub po treningu, jako posiłek, nie jako dodatkowy słodycz w jadłospisie.

Na koniec jeszcze krótka ocena nowego programu na dvd Ewy.

Czytałam wiele komentarzy, że jest to ulubiony program, bo szybko mija (8 rund, każda po 4 ćwiczenia 20-sekundowe z 10 s przerwy powtarzane dwukrotnie). Jakoś mi w ogóle szybko nie mija. Zawsze robię wersję dla zaawansowanych i muszę przyznać, że faktycznie daje wycisk. Najgorsze są dla mnie 3 pierwsze rundy, jak je przetrwam, to już mogę chyba ćwiczyć w nieskończoność :) Fajne było to, że za pierwszym razem przeleciałam cały trening bez problemu, a na drugi dzień pięknie czułam wszystkie mięśnie! (szczególnie pośladki i uda) Kocham to uczucie! Program jest dość trudny i intensywny, ale ciekawy i urozmaicony. Największy plus jednak nie za sam przebieg treningu, ale za cudowne uczucie PO. :)
Zastanawiam się, czy tylko ja tam mam, czy wszyscy (nie tylko w przypadku tego programu), że nieraz ćwiczę cały program bez problemu, nawet mocno się nie spocę, a czasami, tak jak dziś, jestem zalana potem (aż mi oczy zalewa!) i ledwo mogę przebrnąć przez pierwsze 10 minut. Chyba to po prostu zależy od dnia :) Też tak macie?

Ktoś jeszcze podjął wyzwanie? Jak wrażenia po pierwszym tygodniu? :)

środa, 25 czerwca 2014

Potreningowe LODY

 Zakochałam się w lodach robionych z Wheya z przepisu she-lifts (w ogóle pokochałam Magdę za determinację, 'blogowy' styl, codzienną dawkę motywacji, twórcze przepisy, piękne postępy, zdrowe podejście do jedzenia i za wszystko inne ładne!). Ale wracając do lodów. Zakochałam się od pierwszego zdjęcia w ich wyglądzie, a dokładniej w ich konsystencji, a od pierwszego zakupionego wheya (tak, głównie po to kupiłam po raz pierwszy koncentrat białek serwatkowych!!), w ich smaku, uczuciu pełności... i oczywiście w tym, że są słodyczami dozwolonymi, a nawet wskazanymi po treningu. Głównie w taki sposób spożywam tego całego wheya. Ewentualnie jeszcze w omletach. Pycha. Owe lody mają jeszcze jedną zaletę - robi się je naprawdę szybko i łatwo, nawet w ukryciu przed mamą 
(tak, mam 24 lata i mama zabrania mi jeść białko. Nie pytajcie.). Wstaję rano, pocichutku wyjmuję sekretne pudełeczko z proszkiem z szafki, mieszam, mieszam i zamrażam. A jak mama pyta, co jem, to mówię, że zamrożony jogurt/danio/kakao z bieluchem (w zależności od smaku i koloru wheya). Idealnie :)


Niby łatwe, ale jak się nosi z jakiegoś (???) powodu głowę w chmurach, to i taki przepis można spaskudzić. Pamiętam zawsze podczas przygotowywań lodowej muffinkowej potreningowej babeczki  o tym, aby dodać mało wody/mleka, żeby boska mieszanka już przed zastygnięciem była gęsta i lepka. Dziś nie wiem o czym myślałam (może o tym, co jest powodem tego, że wydałam ostatnie oszczędności na boskie perfumy CK...), nasypałam do kubeczka wheya, a wodę lałam i lałam... no i wyszedł nędzny koktajl. W dodatku z wodą, z mlekiem bym jeszcze wypiła. Blee. Tym sposobem planując wieczór we dwoje (pracujemy razem, a mimo to uwielbiamy wieczory we dwoje i często staramy się, aby były miłe, to dodaje energii na kolejny pracowity dzień, który zaczynamy razem z kurami - o 4.00) i jednocześnie ukręcając białkową maź dodając więcej i więcej wheya, mam w zamrażalniku kilka lodowych babeczek. Zamarzną na skałę, nie będą tak cudownie puszyte. Cóż, a ponoć kobiety mają podzielną uwagę :)

A oto właśnie boska czekoladowo-kremowa konsystencja. Naprawdę warto wciągnąć taką ilość innego kremu czekoladowego mającego milion kcal? ;)


poniedziałek, 23 czerwca 2014

Batony fitness - czy naprawdę są fit?

Właśnie, to w końcu popularne batony fitnessowe są fit czy nie są fit?



Generalnie jestem oczywiście za tym, żeby robić takie przekąski samemu, z wiadomymi, znanymi składnikami, z tym co lubimy i co może znaleźć się w naszym planie żywieniowym. Czasem jednak, w biegu, w nieplanowanej podróży lub w pracy zdarza się, że wpadnie mi właśnie taki słodycz (jako posiłek/przekąska) w ciągu dnia.

Pokazywałam już na blogu FIT BATON, niedługo pojawią się energetyczne ciastka owsiane ze stewią, a dziś zapraszam na krótki przegląd batonów dostępnych w sklepach.

Sprawdziłam, zjadałam i przeanalizowałam skład 9 batonów fit dostępnych w sklepach:

1. Sante cranberry and goji musli bar with yoghurt coating + inulin
2. Sante Go on! protein bar waniliowy z inuliną
3. Nestle musli chocolate & raisins
4. Nestle Fitness Tiramisu
5. Corny BIG Cherry-Dark Chocolate
6. Elovena Przekąska owsiana z borówkami
7. Emco Musli bar Chocolate and Nuts
8. Fit Fruit Ovoce Cranberry
9. Bakalland Ba! Śliwka

W poniższej tabeli podaję tylko najważniejsze wartości: energia, białko, węglowodany, tłuszcz. Dodatkowo - coś niepokojącego mnie w składzie.


Krótko podsumowując: 

# Najwięcej białka zawiera Sante Protein Bar. Nic w tym dziwnego, w końcu to baton proteinowy. Ma też sporo tłuszczu i średnią ilość węglowodanów. Niestety, na pierwszym miejscu w składzie jest syrop glukozowy, czyli po prostu cukier w innej postaci. A pamiętajmy, że skład na produktach spożywczych podaje się według następująco: zaczynając od składnika, którego w danym produkcie jest najwięcej.

# Najmniejszą ilością węglowodanów cechuje się batonik Nestle Fitness. Czytałam też kiedyś w Women's Health, że wygrał tam "Pojedynek fit batonów". Ma jednak bardzo mało białka (no bo niby skąd, skoro to jakieś płatki sklejone cukrem w baton?)

# Baton Corny BIG ma zdecydowanie najwięcej węgli. Składa się głównie z pszennych chrupek zbożowych, zawiera też syrop G-F, o którego szkodliwości pisałam TUTAJ. Jedynym plusem może być fakt, że użyto "gorzkiej czekolady wysokiej jakości".

# Przekąska owsiana Elovena na pierwszy rzut oka prezentuje się całkiem ładnie, jednak jak wyczytałam w składzie "MARGARYNA", to aż zadrżałam. O zgrozo. Tłuszcze trans w najgorszej postaci. Niedługo napiszę o tym na blogu.

# Fit Fruit Ovoce to jakby zmiksowane suszone owoce obłożone opłatkami. Pycha. Ma ładny skład: 45% rodzynki, jabłka, żurawina. Zawiera też płatki owsiane i ziarno słonecznika. Jako emulgatora użyto lecytyny sojowej, dodano też aromat. Zawiera też kukurydzę ekstrudowaną, grysik i andrut (opłatek). Chyba jeden z lepszych i najsmaczniejszych.

Cóż, jak już piałam wcześniej, zdarza mi się zjeść taką przekąskę - niektóre z nich po prostu lubię (najbardziej Nestle musli Chocolate and Raisins - nr 3) i gdy mam słodyczowy napad to stwierdzam, że lepiej zjeść na drugie śniadanie lub przed treningiem właśnie taki baton z jogurtem lub jako przekąska do kawy, niż rzucić się na inne słodycze. Bardzo rzadko zdarza mi się, że po prostu nic innego do zjedzenia jest niemożliwe i taką przekąskę uważam za najzdrowszy w danej sytuacji wybór. Z jeszcze innej strony, nie popadajmy w obłęd - nie przytyliśmy z powodu jednego batona i jeśli jesteśmy na co dzień aktywni, to myślę, że nic nam nie grozi. Przekąski te stanowią, według mnie, największe niebezpieczeństwo wówczas, gdy ktoś się nimi zajada, zastępując nimi pełnowartościowe posiłki mając nadzieję, że skoro są fit, to niemal same odchudzają. Pamiętajcie jednak o tym, aby czytać skład i wybierać zawsze jak najzdrowiej. Mimo wszystko uważam, że zawsze najlepiej jest wybrać na przekąskę owoce z płatkami owsianymi i nabiałem, albo samemu przygotować fit słodycze bez zbędnych dodatków, słodzików i kalorii. Spróbujcie!








niedziela, 15 czerwca 2014

Aksamitny koktajl gruszkowo-kokosowy (potreningowy)


Dzień dobry!
Szybko, w czasie moich 40 porannych minut między treningiem a wyjściem do pracy - przepis na przepyszny, delikatny, kremowy, zdrowy, FIT:

AKSAMITNY KOKTAJL GRUSZKOWO - KOKOSOWY 



Składniki:

  • 1 dojrzała gruszka (u mnie Konferencja)
  • Kubeczek jogurtu naturalnego (u mnie Activia)
  • 3 łyżeczki gęstego mleka kokosowego
  • Płatki migdałowe do dekoracji
Wszystkie składniki zmiksować na gładką masę, wierzch udekorować płatkami migdałowymi.
Wersja dla panów (u mnie dla narzeczonego): dodatkowo pół banana. Zrezygnowałam w swoim koktajlu z tego owocu, ponieważ stanowił on dodatek do owsianki przedtreningowej. A za 1,5-2 h normalne śniadanie :)




Zróbcie koniecznie! :)



Kto już po treningu? Aktywnego poniedziałku!

piątek, 13 czerwca 2014

Witajcie u... technologa żywności ;)

Dzień dobry!
Nie podoba mi się mój miesięczny zastój w blogowaniu, ale dzisiaj spowodowany był całkowitemu oddaniu się (po raz ostatni!) studiom. Witam Was dzisiaj już jako magister inżynier technologii żywności ;)


Mimo stresu i ciągłej bieganiny związaniem z załatwianiem papierkologii na uniwersytecie nadaj jest fit. Poza tym, że magisterkę uczciliśmy przepysznymi lodami włoskimi (były warte grzechu) - ale za to obiadek był mocno fit. Wpadło jeszcze tu i tam kawałek tortu, a bo to Dzień Dziecka i imieniny taty, ale wyznaję zasadę, że raz na jakiś czas i w dobrym towarzystwie nie zaszkodzi. Ponadto należę do osób, które jak sobie pofolgują z dietą, to dadzą z siebie 2 razy więcej na treningu.


A to moje przekąski, które nazwałam #ładowaniemózgu :)

Przypomniały mi się jeszcze zupełnie nowe emocje towarzyszące ostatnim 2 miesiącom mocno związanym z pracą magisterską... :)


Przygotowałam już trochę materiałów do napisania ciekawych, mam nadzieję, notek. Będzie o jajkach, które są niezastąpione w diecie, o czekoladzie (ale tylko pozytywnie!), nadal o mleku i jego przetworach, o kawie, o tym, czy będąc na diecie lub fit można wychodzić śmiało do restauracji, o moich planach treningowych, przepisy i wiele, wiele innych. Postanowiłam zająć się już porządnie, tak jak chciałam, blogiem i pracować nad jego rozwojem. Trzymajcie proszę kciuki! :)